sobota, 15 listopada 2014

Trupiarze

Podejrzewałam, że prędzej czy później będę świadkiem jakiejś mniej lub bardziej dziwnej sytuacji. No dobrze, tym razem to nie ja, ale mój kolega. Tak czy inaczej, historyjka rozprzestrzenia się lotem błyskawicy po murach Coll Vetu.

Dzień egzenteracji konia, późny wieczór, okolice budynku Teorii Weterynarii. Na placyku grupka osób o średniej wieku ewidentnie wskazującej na to, że studia mają już za sobą. Głosy na tyle podniesione, że nie da się ich nie usłyszeć.
- Cholerni trupiarze! To już ostatni raz, jak tu tak śmierdzi!
- Mój wnuczek widział tego zdechłego konia i potem płakał cały dzień, musiałam mu mówić, że konik wyzdrowieje!
- Nie można prania normalnie wywiesić, bo wszystko śmierdzi trupem!
- Niedopuszczalne!
- Skandal!
- Ja to zgłoszę!

Tak więc od tego momentu wszyscy czujemy się cholernymi (tak naprawdę padło tam inne słówko, którego ze względu na przyzwoitość nie przytoczę) trupiarzami, którzy zajmują się mordowaniem niewinnych koni i straszeniem dzieci po nocach. I szczerze mówiąc bardzo nam z tym dobrze.

Chętnie podsunęłabym tym ludziom mój niezawodny sposób na ignorowanie niemiłych zapachów, który stosuję niezmiennie już od dawna, przynosi świetne efekty.

Jeśli wierzyć ploteczkom, finał historii miał miejsce wraz z wizytą sanepidu. Czy to prawda? Nie mam pojęcia. Swoją drogą ciekawa jestem, jak sanepid zapatruje się na kwestie niezakonserwowanych zwłok zwierzęcych.

2 komentarze:

  1. doprawdy coś takiego miało miejsce?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Świadkiem był mój kolega, wracający z wieczornych wykładów na Coll Vecie, więc raczej nie sądzę, by to wymyślił :) Podobno parę lat temu już tak było, że mieszkańcy okolicznych bloków burzyli się na zapach, ale tu nie mam już wiarygodnego źródła :)

      Usuń