Kolokwia: 3
Drugie terminy: 0
Wejściówki: 2
Oblane wejściówki: 0
Grudzień liczył sobie raptem trzy tygodnie... Nawet niecałe, zważywszy na fakt, że siedzę już w domu i piję gorące kakao babci. Zleciało błyskawicznie. Była okazja, żeby się zresetować, spotkać ze znajomymi, pójść na łyżwy, urządzić wigilię... Po prostu wspaniale. Tylko niektórzy już zaczynają nieśmiało przebąkiwać, że już niedługo, szybciej niż byśmy chcieli, przyjdzie nam się zmierzyć z demonem zwanym sesją. A i mi - rozpaczliwie próbującej odgonić od siebie czarne myśli - pojawia się w głowie pytanie, jak to możliwe, by zdać anatomię i biochemię?
Biochemia w sumie aż tak mnie nie przeraża. Materiału sporo, ale formę egzaminu znamy, wiemy czego się spodziewać i tak dalej. A anatomia dla mojego roku jest zupełnie nowa. Nie będzie to już odpowiedź u profesora B. (z oczywistych względów), ale egzamin pisemny. Straszą nas nim już od czerwca. Czy faktycznie jest się czego bać? Na razie podchodzimy do tego z rezerwą, ale sam fakt, że jako pierwsi będziemy przez to przechodzić nie jest najmilszy. Okaże się już niedługo, jak to naprawdę będzie. Niestety...
Stało się niesamowite - kolokwium z fizjologii zaliczone w pierwszym terminie! Niby z krwi też się tak udało, ale gdzie tam krew przy nerwowo-mięśniowym, tych wszystkich drogach, receptorach i przekaźnikach. Jeśli chodzi o straty punktowe, to udało się nadrobić tylko pół punktu, ale zawsze to coś, prawda?
Zapowiadana na grudzień egzenteracja krowy okazała się jednym wielkim niewypałem. Stawiliśmy się wszyscy w wiadomym miejscu, stłoczyliśmy dookoła dołu sekcyjnego, przez kilkanaście minut obserwowaliśmy krowie zwłoki... Po czym po pierwszym cięciu okazało się, że z sekcji nic nie będzie, bo krowa się nie rozmroziła. Pan Rysio, wezwany na dywanik, orzekł, że przecież wisiała całe sześć dni (wszyscy zastrzygli uszami, ciekawi, gdzie to można zobaczyć taką wiszącą krowę), a jak studenci teraz dobrze pochuchają to raz dwa się rozmrozi. Niestety, nie zadziałało . Musieliśmy wyjść z ćwiczeń po raptem piętnastu minutach. Szkoda tej krowy. Ciekawa jestem, czy ją zszyją, wpakują z powrotem do lodówki i będzie na egzenterację w przyszłym roku czy może już pójdzie na straty.
Jako że za tydzień Święta, udało mi się znaleźć adekwatną piosenkę, świąteczną i weterynaryjną zarazem. Pozdrawiam Wrocław! Macie śliczną salę od histologii :)
Życzę Wam wszystkim wesołych Świąt, spędzonych dokładnie tak, jak macie na to ochotę. Niech Nowy Rok przyniesie nam wszystkim łatwe egzaminy i stypendium naukowe. A jeśli matura dopiero przed Wami, życzę dostania się na najwspanialszy kierunek świata zwany też weterynarią :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz