piątek, 29 lipca 2016

Oneshot #3 - Koko koko

W lecznicy pojawiły się dwie panie w średnim wieku. Jedna z nich miała ze sobą pogryzionego kota - z tym nie było problemu. Rany zostały oczyszczone, leki zaordynowane, futrzak mógł iść do domu. W tym momencie drugiej pani przypomniało się, że kupiłaby tabletki na robale dla swoich podopiecznych. 

Lekarz: Jest u nas pani w bazie? 
Pani 2: Nie... 
Pani 1: Jesteś, przecież byłaś tu z kurą! 
Pani 2: A tak! Byłam z kurą! Ale wie pan doktor, jej się wcale nie poprawiło! Nadal tak dziwnie gdacze. 
I tu nastąpiła bardzo obrazowa demonstracja kurzego gdakania, podczas której musiałam przygryźć sobie dolną wargę. 
Pani 1: Nieee, ona bardziej tak robi.
Pani pierwsza zaczęła poprawiać swoją koleżankę, wydając z siebie coraz to dziwniejsze dźwięki. Wstrzymałam oddech. 
Lekarz: Ale może ona tak normalnie gdacze? 
Pani 2: Nie, nie, ona tak bardziej zawodzi, niech pan posłucha...
W tym momencie obie zgodnie zaczęły odtwarzać gdakanie, a ja nie wytrzymałam i musiałam wyjść z gabinetu. Udało mi się powstrzymać śmiech aż do laboratorium. 

Mam przeczucie, że przez swoje dość... specyficzne poczucie humoru, będzie mi ciężko zachowywać pozory profesjonalizmu. 

Ale gdybyście widzieli to przejęcie, z jakim te panie gdakały... 

3 komentarze:

  1. Witam. Wiele osób mi odradza te studia. Mówią że medycyna jest lepsza, lepsze zarobki po niej są i tak dalej. Że na weterynarii będę się paprać w błocie i krwi. I oczywiście że to studia nie dla dziewczyny. Słyszałam to wiele razy. I mam pytanie- czy to prawda? Bo słuchając tego pierdylird razy mam wątpliwości niestety. Weterynaria to moje marzenie od małego berbecia, ale jednak wolę przemyśleć i posłuchać opinii innych. Możliwe, że to trochę za wcześnie na rozmyślenia ( za miesiąc dopiero pierwsza klasa na biolchemie) ale wolę dmuchać na zimne. I skoro piszę ten komentarz chcę powiedzieć, że twój blog jest jednym z moim ulubionych. Czekam z niecierpliwością na kolejne wpisy!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie wiem, co mam Ci odpowiedzieć.

      Ja poszłam na weterynarię świadoma tego, że kokosów zarabiać nie będę, a ze swoimi gabarytami nie okiełznam konia. Ale nigdy nie powiem, że to zawód "nie dla dziewczyn". Możliwości po weterynarii jest naprawdę mnóstwo, a nie wiedzieć czemu wszyscy kojarzą to z wyjazdami do zwierząt gospodarskich.

      "Babranie się" we krwi to domena wszystkich zawodów medycznych. Ja tam tego nie traktuję jako wadę :P
      A błota to ani w klinice ani w porządnej oborze/stajni nie uświadczysz.

      Przede wszystkim nie przejmuj się opiniami ludzi, którzy nie mają o tym temacie bladego pojęcia. Przejdź się do jakiejś lecznicy i poproś, żebyś mogła jednego dnia podglądać ich pracę. Dzięki temu będziesz mogła skonfrontować swoje wyobrażenia z rzeczywistością :)

      Dziękuję za miłe słowa!

      Usuń
  2. Też mam specyficzne i nieokiełznane poczucie humoru. Na szczęście na praktykach póki co nikomu w twarz się nie śmiałam, ale jak potem opowiadam znajomym jakieś historyjki, to pękają ze śmiechu. Przykładowo - wizyta młodzieniaszka, lekarka dzieli się swoją filozofią życiową "zero mąki, zero surowych warzyw i owoców, zero nabiału". Gość oczy jak spodki i pyta:
    - A alkohol?
    - no, wysokoprocentowy raczej nie bardzo
    - a piwo?
    - bezpszeniczne.
    - o szit.
    Hah, praca z ludźmi czy ich pupilami to jednak twardy orzech do zgryzienia.

    OdpowiedzUsuń