Zawsze powtarzałam, że daleko mi podejściem do większości studentów-blogerów, którzy chwalą się swoimi osiągnięciami, motywują do nauki i tak dalej. Lubię weterynarię, ale w studiach nie podoba mi się zbyt wiele rzeczy, bym mogła traktować je z należytą powagą.
Dlatego zamiast martwić się zaliczeniami, wyruszyłam w podróż. Jedną. Drugą. W efekcie zaliczone mam tylko choroby zwierząt futerkowych, internę bydła i rozród bydła. Nie pojawiłam się na mięsie i chirurgii koni. Niczego nie żałuję. Przeżyłam najpiękniejsze momenty w swoim życiu, spełniłam marzenia. Zyskałam coś, co niczym talizman będzie ze mną do końca życia i czego nikt mi nie odbierze. Poetycko się zrobiło, prawda?
... nie bierzcie ze mnie przykładu.
Miałam bardzo ambitny plan, by przyjść na dermatologię i drugi termin chirurgii, ale... No właśnie. Tutaj do akcji wkracza czynnik nieprzewidziany. Ból gardła od dwóch dni? Nic nowego, samo przejdzie. Tak jak ból głowy. Ale prawie 40 stopni gorączki zmusiło mnie do doczołgania się do gabinetu lekarza. Angina ropna, szmery w płucach, początki zapalenia zatok. Jak to możliwe? Nie wiem. Pan doktor twierdził, że powinnam czuć się źle od co najmniej tygodnia. Antybiotyk i zakaz wyłażenia z łóżka nie powstrzymałyby Jaszczurki przed wypełznięciem na egzamin. Ale fakt, że fizycznie nie byłam w stanie się podnieść, jednak zrobił swoje. A w głowie tylko myśl, że trzeci etap moich podróży dopiero przede mną. I bardzo nie chciałabym powikłać sobie tego całego koktajlu chorób jakimś zapaleniem płuc.
Podsumowując - jeśli prześlizgnę się przez tą sesję bez żadnego warunku, to będzie cud.
Praktyki kliniczne już załatwione. Rzeźniane niestety też. Modlę się, by pozwolili mi tam nie chodzić, ewentualnie chodzić co dwa dni. Cokolwiek. Obawiam się, że doznam trwałego uszkodzenia mózgu, oglądając codziennie ubój. Ewentualnie mam bardzo ambitny plan widowiskowego omdlenia, które będzie powtarzać się za każdym razem, gdy wprowadzą mnie na halę uboju. Myślę, że w pewnym momencie nie będę musiała udawać.
Polecam bardzo:
Mi samej daleko do gadania jak native speaker, ale myślałam, że robiąc filmik promocyjny wypadałoby zadbać przynajmniej o to, żeby wypowiedzi były sklecone w sposób gramatycznie poprawny.
Jak tam, maturzyści?
Ktoś zamierza "DŻOJN AS" i "KOM TU LUBLIN?" :D
Co jest, że tyle osób teraz zmogło? Ja póki co mam się dobrze, ale znajomi ze studiów wojują z anginą i wirusówkami.
OdpowiedzUsuńW moim otoczeniu wszyscy są zdrowi. Szczęściarze.
UsuńNo cóż, mam pewne podejrzenia, że mogę być chora przez spędzenie nocy na chodniku. Tak na przykład :D
Trzymaj się dalej zdrowo :)
ten dr wygląda jak Anthony Hoppkins :D
OdpowiedzUsuńZgadza się, a w dodatku jest świetnym człowiekiem :D
Usuń