Jak to zawsze mawiał profesor B.:
"Nie sztuka studenta zagiąć jednym pytaniem i oblać. Sztuką jest studenta tak poprowadzić przez odpowiedź, by wydobyć całą jego wiedzę, która gdzieś zniknęła pod wpływem stresu".
"Dla mnie pytanie o jakieś pierdoły mija się z celem. Macie znać najważniejsze rzeczy, a potem donieść je na kliniki. I to będzie mój sukces."
Widzę ktoś normalny się trafił ;)
OdpowiedzUsuńNiestety, to był ostatni "prawdziwy" profesor, który pracował na uczelni z powołania, a nie przymusu :) Mam nadzieję, że jeszcze gdzieś są tacy ludzie i będzie mi dane ich spotkać.
UsuńZdarzają się.
UsuńSą tacy doktorzy na klinikach, którzy strasznie ubolewają nad tym, ile studia zapewniają nam praktyki i głośno wyrażają swoje niezadowolenie. A inni? No cóż...
Profesor Boratyński był naprawdę zacnym człowiekiem i choć nie chadzałam na jego wykłady (irytował mnie tam miejscami) to naprawdę bardziej prostudenckiego profesora nie ma na tym wydziale.