czwartek, 23 kwietnia 2015

Jaszczurka - 1, mikrobiologia - 0

Pierwsza runda mikrobiologicznych przygód wygrana.
Przez pierwszą rundę rozumiem cotygodniowe wejściówki, które czyhały na nas od początku semestru aż do teraz.
Wygrana = zdanie wszystkich wejściówek na pozytywne oceny i to bez żadnej osławionej trói z dwoma minusami. Czuję się teraz trochę jak żołnierz bez karabinu - przejść przez mikro bez trói na szynach. Ale spokojnie, wszystko da się nadrobić w następnym semestrze!
Znaczy to wszystko tyle, że mogę nie podchodzić do rundy drugiej, czyli kolokwium i tanecznym krokiem oddalić się w stronę nowego semestru. Mogę też, co jest opcją zdecydowanie bardziej kuszącą, spróbować napisać kolokwium. Bowiem krążąca legenda mówi o tym, że nieliczni śmiałkowie, którzy podejmą walkę mimo możliwości poddania się i wyjdą z niej obronną ręką, zostaną zwolnieni z połowy egzaminu. Połowy! Ta wizja jest zbyt piękna, by w ogóle mogła zamieszkać na dobre w moim umyśle.
W sumie pewności nie mam, jak to wszystko będzie działać i nawet jeśli nie zdam kolokwium to nadal będzie ta dzika satysfakcja z wytrwania w zaliczaniu wejściówek. Lubię cieszyć się z małych rzeczy.

Tak w ogóle to naprawdę lubię mikrobiologię. Obok fizjologii jest to drugi przedmiot na trzecim semestrze, który darzę pozytywnymi uczuciami. Wszystkie inne najchętniej wyrzuciłabym z ostatniego piętra Pałacu Kultury.

Ukradzione ze stronki "Mordor na medycynie"

piątek, 10 kwietnia 2015

Can't touch this!

Parę dni temu byłam przy swojej pierwszej operacji i odkąd zobaczyłam, jak wyglądają wszystkie procedury - z myciem rąk włącznie - nie mogę wyrzucić z głowy tej piosenki.
Bardzo mi się podobało, ale nie jestem pewna, czy ze swoimi rękami (które nawet podczas operowania ezą na mikrobiologii trzęsą się jak osika) i talentem do knocenia wszystkiego mogłabym być chirurgiem.