wtorek, 26 grudnia 2017

Wreszcie się dorobiłam!

Wreszcie ciężka praca popłaciła i udało mi się sfinalizować projekt moich marzeń - własną klinikę weterynaryjną!



... w Simsach.

"No elo, biedaki, a wy nadal na stażu za 900 złotych miesięcznie?"

"Ni mom pojęcia, co robię" 

"Po co wracać na noc do domu, skoro już wydałam hajs na zajebiste kanapy w poczekalni?"





Jazda na mopie najbardziej dopracowaną umiejętnością - jak w życiu!
"Jednak to całe śmieszkowanie na biochemii się na mnie zemściło"
Ktoś, kto ma tę wątpliwą przyjemność znać mnie osobiście, może zapytać, skąd u mojej simki rudy 
kolor włosów. Po pierwsze - tęczowego nie było. Po drugie - jest to podobna fikcja jak świetna figura i długie nogi. Nieważne.

Niestety Electronic Arts nie zapłaciło mi za reklamę ani nawet nie udostępniło gry za darmo, ale mimo to powiem, że zwierzęcy dodatek to naprawdę świetna sprawa. Fajnie by było, jakby robota wyglądała tak, jak to tutaj przedstawili - zajrzysz do pyska, zmierzysz temperaturę, obejrzysz sierść i bam, diagnoza gotowa! Choroby są oczywiście zupełnie bajkowe - na przykład lawonoskoza pospolita czy robienie tęczowych kup - ale przebijają się elementy realizmu, czyli pacjent może zrzygać się nam w gabinecie. 

Wybaczcie ten luźny post. Nieszczególnie mam o czym pisać (chociaż już parę razy tworzyłam i kasowałam post o Latającym Cyrku Monty Pythona, rozgrywającym się na uczelni), a tym bardziej czym się chwalić. Chyba, że dwóją z ptaków :D 

Miłego wolnego! A jeśli dyżury nie znają litości - samych łatwych przypadków! 

czwartek, 7 grudnia 2017

Za każdym razem

Za każdym razem, gdy mówisz, że lekarze weterynarii "zdzierają kasę" lub robią wszystko tylko dla pieniędzy.

Za każdym razem, gdy odmawiasz badań, żądając jednak, by wiedzieć "co jest nie tak z moim zwierzakiem".

Za każdym razem, gdy przypadkowo dowiadujesz się, że ktoś jest lekarzem weterynarii i prosisz go o darmową poradę odnośnie twojego zwierzaka w miejscu absolutnie do tego nieodpowiednim.

Za każdym razem, gdy obsmarowujesz lekarza weterynarii w sieci, gdy wszystko zostało wykonane zgodnie z procedurami, ale twój zwierzak i tak zmarł.

Za każdym razem, gdy twoje zaniechanie i brak profilaktyki spowodował przedwczesną śmierć twojego zwierzaka, a i tak obwiniłeś lekarza weterynarii.

Za każdym razem, gdy lekarz przychodzi do pracy wcześniej i zostaje do późna, ponieważ twój chory od kilku dni zwierzak stał się nagłym przypadkiem o 21 w piątek, a ty żądasz wizyty, mówiąc, że tylko lekarze bez serca nie będą leczyć twojego skarba.

Za każdym razem, gdy narzekasz na koszty leczenia weterynaryjnego, porównując ludzką medycynę i ubezpieczenie zdrowotne do posiadania zwierzaka.

Za każdym razem, gdy nie zapłacisz rachunku i myślisz, że masz do tego prawo.

Za każdym razem, gdy wchodzisz do kliniki i grozisz, że "zniszczysz kogoś, jeśli popełni jakikolwiek błąd przy moim skarbie".

Za każdym razem, gdy lekarz weterynarii po studiach patrzy na setki tysięcy złotych kredytu i słucha, jak przyjechawszy do kliniki swoim nowym Mercedesem narzekasz na koszty sterylizacji z użyciem dobrego anestetyku i środków przeciwbólowych.

Za każdym razem - jesteś częścią problemu.

Problemem są samobójstwa wśród lekarzy weterynarii. 


***

Powyższy tekst jest luźnym tłumaczeniem facebookowego wpisu Tracy Mclelland Smit. Ja o żadnym samobójstwie nie myślałam i nie myślę, spokojnie. Nie znam też statystyk, więc nie mam pojęcia, jak wielu lek wetów decyduje się na odebranie sobie życia. Aczkolwiek tekst porusza ważną kwestię - bycia dupkiem. Bo taka gadanina uderza nawet w osoby silne psychicznie. Lekarz weterynarii nie jest maszyną, opalaną miłością do zwierząt.