niedziela, 10 kwietnia 2016

Kupostaż

Każdy student lubelskiej weterynarii na trzecim lub czwartym roku musi zmierzyć się z pierwszym w swej karierze stażem - stażem z kupy.

Zakład Parazytologii to chyba najbardziej prostudenckie miejsce w całym Coll Vecie, dlatego spędzenie tam piętnastu godzin w ciągu tygodnia nie wydaje się nikomu straszne. W dodatku miła jest świadomość, że wreszcie robimy coś praktycznego i pożytecznego.

Staż odbywa się w sześcio lub siedmioosobowych grupach. Zapisujemy się już na początku szóstego semestru. Polecam załatwić sobie w miarę wczesny termin, zanim jeszcze zacznie się nawał zaliczeń. Każda grupka dostaje swojego mentora, czyli opiekuna stażu, który wszystko tłumaczy, przydziela zadania, sprawdza wyniki pracy, a później prowadzi ustne zaliczenie z praktyk. Tak naprawdę jednak w razie problemu można poprosić kogokolwiek z zakładu - każdy pomoże, gdy tylko będzie miał wolną chwilę.

Do naszych zadań należy przede wszystkim badanie... kupy. Czasami jest to kał przyniesiony przez klientów z zewnątrz (tak, zakład prowadzi takie usługi), a gdy brak świeżego materiału, doskonalimy nasze umiejętności praktyczne, korzystając z kupy wyciągniętej z lodówki (co nie znaczy, że jest pozbawiona ona swego wspaniałego zapachu). Oprócz wykonania części technicznej (odważanie, mieszanie, dekantacja, flotacja, wirowanie - co dusza zapragnie) do nas należy też ocena preparatu pod mikroskopem. Szczególnie na początku jest to trudne, bo wszystko wygląda jak oocysta, a wymarzone jajo tasiemca okazuje się być pyłkiem.
Poza tym zawsze jest do wykonania jakaś sekcja parazytologiczna. My mieliśmy królika (okazało się, że zdechł na kokcydiozę) i borsuka, u którego nie wykryliśmy nic szczególnego oprócz myszy w żołądku :D Wiem, że trafiają się szopy, krety, a rok przed nami mieli nawet małpę. Tak więc okazy znacznie ciekawsze niż przyjdzie nam oglądać na patomorfologii.

W laboratorium znajduje się magiczna książka stażowa, w której trzeba zapisywać godziny swojej obecności na stażu. Tradycją stało się już, że każda grupa dowolnie ozdabia swoją stronę w książce - są rysunki, komiksy, wierszyki, wycinanki... Ogranicza nas tylko nasza kreatywność. Wraz z egzaminem z parazytologii, zakład nagradza autorów najlepszych prac jakimś drobnym upominkiem.
https://www.facebook.com/permalink.php?story_fbid=944258975669272&id=572327802862393

Atmosfera jest naprawdę cudowna. Zapomniałeś fartucha? Weź jeden z szafy! Rękawiczki? Są tutaj! Stłukłaś zlewkę? To na szczęście!
Tu nie ma głupich pytań, nie ma głupich studentów, można podśpiewywać piosenki lecące w radiu, albo zrobić sobie selfie z prowadzącym.

Staż kończy się ustnym zaliczeniem, które jest bardzo przyjemne - pytania w stylu jakie pasożyty wykryliśmy, jakie metody stosowaliśmy, jak przeprowadza się badanie kału taką i taką metodą... Nic trudnego.

Pozdrawiam znad farmakologii :)