czwartek, 24 września 2015

Przedmioty na czwartym semestrze lubelskiej weterynarii

Fizjologia
W drugim semestrze ćwiczenia są znacznie ciekawsze, a i prowadzący łagodniejsi. Na rozbójnika zostało odesłane dużo mniej osób, do czego z pewnością przyczyniły się również dwie listy puszczone na wykładach, każda z nich dawała bodajże trzy punkty (?). Jeśli ktoś przez cały rok zebrał jakąś niewyobrażalną wręcz sumę punktów, zostaje dopuszczony do przedterminu. Przedtermin jest najwspanialszą rzeczą na świecie, ponieważ każdy, kto przychodzi do pani profesor, dostaje cztery z automatu. Co roku mówi, że będzie pytać, nigdy nie pyta :) Więc zbierajcie wytrwale punkty już w pierwszym semestrze, a na pewno Wam to zaprocentuje.
Pierwszy termin egzaminu był "standardowy", czyli wyświetlany na rzutniku. 120 pytań, 40 sekund na pytanie. Radzę bardzo uważać i pilnować okienek, w których zaznaczacie odpowiedzi, bo jeśli komuś pomylą się krateczki i przeskoczy jedno pytanie, to potem nijak nie da się tego naprawić. Tak, Jaszczurka tak właśnie zrobiła :) Na drugim terminie z kolei dostaliśmy do ręki zestaw pytań, było ich trochę więcej (chyba 140), a czasu wychodziło około 30 sekund na pytanie, ale gdy nie trzeba było robić ich po kolei, nie miało to takiego znaczenia. Na trzecim terminie może się trafić tzw. "uzupełnianka".

Anatomia topograficzna
Dostępna tylko dla wybrańców, którzy zaliczyli anatomię. Nikt chyba nie nazwie tego przedmiotu porywającym. Nie ma podziału na stoły, a jedynie na sale. Przez bite dwie godziny siedzi się na niewygodnych prosektoryjnych stołkach i przepisuje wyświetlane prezentacje do zeszytu (co sprytniejsi nie robią nawet tego i po prostu posiłkują się notatkami z chomika). W semestrze są trzy kolokwia, bardzo przystępne, zrobione dokładnie z materiału przerobionego na ćwiczeniach. Egzamin odbywa się w formie dobrze znanej z anatomii i podobnie jest pełen dziwnych pytań (mój ulubiony przykład - "Jak nazywają się gruczoły pachwinowe owcy?" Prawidłowa odpowiedź: "Gruczoły pachwinowe owcy"). Trzeci termin pisze dość dużo osób, a niewiele zdaje.

Mikrobiologia
Przedmiot, o którym już rozpisywałam się na tym blogu. Zajęcia odbywa się dwa razy w tygodniu - w środy (45 minut) i czwartki (90 minut). W czwartki pisze się wejściówki z danego tematu. By zostać dopuszczonym do kończącego semestr kolokwium, należy napisać co najmniej dwie wejściówki na pełną tróję (trzy z minusem i trzy na szynach niestety nie zadziałają). By zostać zwolnionym z kolokwium, trzeba zdać wszystkie wejściówki (tutaj już jakaś trója na szynach może się zdarzyć). Gdy ktoś zaliczy wszystkie wejściówki, podejdzie do kolokwium i zda go za pierwszym podejściem, będzie zwolniony z części egzaminu na trzecim roku.
Co się dzieje na ćwiczeniach? Mnóstwo! Robimy posiewy, opisujemy kolonie, oglądamy bakterie pod mikroskopem, tworzymy antybiogramy... Najciekawsze było, gdy dostaliśmy do zrobienia sekcje myszy, musieliśmy pobrać próbki z poszczególnych narządów i zobaczyć, co na nich urośnie :D Dlatego właśnie Jaszczurka tak lubi ten przedmiot.
Inną atrakcją na ćwiczeniach są prowadzący, ale to już sami zobaczycie. Może na pierwszych ćwiczeniach wydadzą się straszni, potem wszystkie awantury o opuszczony kondensor będą was tylko śmieszyć do łez.

Immunologia
Immuny były jedynymi piątkowymi ćwiczeniami. Świadomość, że trzeba podnieść się z łóżka tylko po to, by słuchać o białkach dopełniacza sprawiała, że poduszka przyciągała głowę studenta dwa razy bardziej. Mimo wszystko są to zajęcia z gatunku "nieszkodliwych" - nie pytają, nie ma wejściówek, generalnie jest spokój. Trzeba tylko oglądać prezentacje. W semestrze są dwa kolokwia. Gdy zaliczy się oba na czwórkę, można ubiegać się o zwolnienie z egzaminu. Wygląda to tak, że pod koniec semestru trzeba umówić się z prowadzącymi na dwa spotkania (jedno u pani, drugie u pana) i tam wykazać się przed nimi wiedzą z tematów, których na kolokwiach nie było. Niestety nie jest to tylko formalność, trzeba się mocno nagimnastykować, żeby zaliczyć te ustne odpowiedzi.
Pierwsze dwa terminy egzaminu to pytania krótkiej odpowiedzi, trzeci termin jest ustny u kierownika katedry.

Dobrostan
Zupełnie nieszkodliwy i względnie przyjemny przedmiot. Ćwiczenia odbywają się co dwa tygodnie, czasami są na nich wejściówki, których nie trzeba zdawać, ale jeśli ktoś pozalicza wszystkie na czwórki, będzie zwolniony z końcowego zaliczenia. Wejściówki oceniane są baaardzo łagodnie, nie uczyłam się na żadną, a zwolnienie bez trudu uzyskałam :) Na ćwiczeniach głównie czyta się na głos treść poszczególnych ustaw. Uwaga obrońcy praw zwierząt - będzie tutaj mowa o procedurach dotyczących uboju.

Epidemiologia
Ćwiczenia odbywają się raz na dwa tygodnie i na większości z nich wykonuje się różne zadania przy pomocy Excela lub programu WinEpi. Wykłady są dwa lub trzy, ale odbywają się w soboty po cztery godziny, więc mało kto się na nich zjawia. Jednak gdy ktoś będzie na wszystkich, jest automatycznie zwolniony z zaliczenia końcowego. Sami więc oceńcie czy warto.

Praktyki hodowlane
Obowiązkowe, trwają dwa tygodnie (czy też dziesięć dni roboczych). Można je odbyć w naprawdę wielu placówkach, nawet w schroniskach dla zwierząt. Termin jest dowolny, byle byłoby to w wakacje. Każdy dostaje dziennik praktyk, który posłuży na całe studia i w którym trzeba opisać każdy dzień swojej pracy (Uwaga! Nie można robić tego w punktach). Praktyki zalicza się przez ustny egzamin.

Fakultety
Standardowo do wyboru dwa:
  • Choroby genetyczne - bardzo przyjemny przedmiot, ciekawie prowadzony (przez panią profesor od patofizjologii), zapamiętałam bardzo dużo. Dodatkowo na jednych zajęciach można pobawić się w izolowanie materiału genetycznego z oocytów świni :) Kończy się kolokwium.
  • Endokrynologia - jeśli ktoś nie jest pasjonatem nauki o hormonach, wynudzi się na tych zajęciach za wszystkie czasy. Zaliczenie przez referat. Prowadzi pani profesor z katedry biochemii.  
  • Herpetologia - wszyscy zgodnie twierdzili, że fakultet jest super. Wiem, że robili sekcje różnych gadów, a na zakończenie wyjechali do Poleskiego Parku Narodowego wypuszczać na wolność małe żółwiki :)
  • Akwarystyka - nie wiem o tych zajęciach absolutnie nic oprócz tego, że na zakończenie trzeba zrobić jakiś projekt tudzież referat. Prowadzi doktor G. od biologii. 
  • Hematologia
  • Neurofizjologia

Jeśli ktoś chciał coś ode mnie w ostatnim czasie, a ja nie odpowiedziałam, znaczy to, że nadal nie naprawiłam mojego starego komputera, gdzie mam wszelakie stare materiały. Jeśli odzyskam, to się odezwę :)

czwartek, 3 września 2015

"Dostałem się na wetę... I co dalej?" Czyli niezbędnik pierwszoroczniaka

Jeszcze dwa lata temu siedziałam podekscytowana przed komputerem, sprawdzając weterynaryjne blogi i grupy, starając się dowiedzieć, jak to właściwie będą wyglądać te moje studia. Teraz oglądanie statystyk własnego bloga skłoniło mnie do napisania takiej notki, która może przydać się szczęśliwcom, którzy już za miesiąc przekroczą próg Coll Vetu :)
Jeśli coś was interesuje, pytajcie śmiało, a ja postaram się odpowiedzieć.

Co trzeba kupić?

  • Fartuch z długim rękawem, sięgający najlepiej do kolan. Nie anatomiczny, zwykły, zapinany z przodu.
  • Trzonek do skalpela + ostrza + pinceta chirurgiczna - o ile nic się nie zmieni, zestaw ten przyda się dopiero po kolokwium z kości, czyli w okolicach końca listopada. Jednak system edukacji zmiennym jest, dlatego lepiej zaopatrzyć się w te akcesoria wcześniej, by w październiku nie mieć ewentualnej niespodziankę.
  • Rękawiczki - również potrzebne dopiero na mięśniach. Lateksowe, winylowe, nitrylowe - wedle uznania. Dobrze wyrobić sobie nawyk noszenia zapasowej pary w fartuchu, nigdy nie wiadomo, kiedy się przydadzą :)
  • Buty do prosektorium - coś w stylu crocsów czy innego "obuwia medycznego". Jest to nowość, może kiedyś zrezygnują z tego pomysłu. 
  • Zeszyt z preparatami na histologię - o tym dowiecie się w październiku. Nie jest to nic specjalnego - ot mały zeszycik ze starannymi rysunkami każdego preparatu oglądanego na ćwiczeniach. 
Tak naprawdę nic więcej nie będzie wam niezbędne. Kości są opcjonalne, o czym już kiedyś wspominałam. Jeśli chcecie jakieś materiały (bo widzę, że moja notka sprzed roku cieszy się dużym zainteresowaniem), możecie do mnie napisać, bardzo możliwe, że coś tam mi jeszcze zostało :)

Jakie książki będą potrzebne?
Jeśli interesuje was spis, odsyłam tutaj:
http://blondynkanaweterynarii.blogspot.com/2013/08/ksiazki-na-pierwszy-rok-weterynarii.html
Bardzo dobra notka, nie widzę potrzeby pisania tego samego po swojemu.
Osobiście mam bardzo niestandardowe podejście do książek, bo używam ich raczej rzadko :) Ale na pierwszym semestrze przydały mi się:
  • "Zarys osteologii zwierząt domowych" Lutnicki
  • "Mięśnie i połączenia kości konia" Kałużniacki
  • "Histologia zwierząt" Kuryszko
  • "Zoologia" Dobrowolski, Klimaszewski, Szelęgiewicz - tylko do robienia referatu
Wszystko znajdziecie w bibliotece, nie opłaca się tego kupować. 

Gdzie będą zajęcia? 
Większość w budynku Teorii Weterynarii czyli Collegium Veterinarium, zwanym też pieszczotliwie Coll Vetem. Na niektóre z nich trzeba będzie przejść do budynku Agro II (języki, informatyka, temu podobne). W-F odbywa się w Centrum Sportowo Rekreacyjnym. Wszystkie budynki są praktycznie obok siebie.

Czy jest ciężko?
To zależy od człowieka. Znam osoby, które były wykończone psychicznie, a znam i takie, które prześlizgnęły się przez wszystkie zaliczenia dzięki głupiemu szczęściu i odpowiedniemu podejściu. Można? Można! Tak czy siak, pierwsze tygodnie mogą być stresujące, ale gdy już poznacie prowadzących, wszystko przestanie być takie straszne.
Zawsze pamiętajcie, że to samo przechodziło tyle ludzi przed wami, że to niemożliwe, abyście nie dali rady!

Czy dużo osób odpada na pierwszym roku?
Od nas nie odpadł nikt. Za to było całkiem sporo osób, które zrezygnowały już po pierwszym semestrze.

Czy jeśli nie zdam jakiegoś przedmiotu muszę powtarzać rok? 
Nie. Trzeba napisać podanie do dziekana o warunek, a gdy zostanie pozytywnie rozpatrzone, można kontynuować naukę i jednocześnie robić z rokiem niżej przedmiot, którego nie się nie zaliczyło.

Gdzie coś zjeść podczas przerwy?
  • Imbir - bistro w Centrum Kongresowym. Niewielki wybór dań, po jakimś czasie zna się menu na pamięć. Jedzenie całkiem smaczne, ale bez większego zachwytu. Aczkolwiek ich żurek jest przepyszny! Za pięć złotych można się naprawdę najeść. 
  • Bazylia - stołówka na wydziale humanistycznym UMCS. Za pierwszym razem bardzo ciężko tam trafić. Jedzenie genialne, ceny przyzwoite, niestety ciężko trafić na wolny stolik. 
  • Barek w starym AGRO - nigdy tam nie byłam, wiem tylko, że coś takiego istnieje.
  • Pyzata Chata - jest na Okopowej, więc niestety nie wpadniecie tam podczas godzinnego okienka. Jedzenie jest genialne, można się najeść dosłownie za grosze. Ich pierogi są wielkości małego głazu :) Mój osobisty rekord to pięć sztuk. 
  • Fast Foody - na samej górze w Plazie jest KFC, Subway i coś tam jeszcze. Szybko, tanio, niekoniecznie zdrowo. 
  • Bułkowóz - opcja najszybsza, to samochód zaparkowany naprzeciwko Coll Vetu. Duży wybór, można kupić zarówno zwykłe bułki, jak i drożdżówki, kanapki, kawałki pizzy czy inne cuda. Możliwość podgrzania zakupionej buły. 
  • Kiosk naprzeciwko Coll Vetu - chyba niewiele osób się tam stołuje, ale ja uwielbiam ich kanapki z szynką i serem feta.
Co zrobić, gdy zapomniałem fartucha? 
Panie z szatni zawsze mają u siebie kilka zapasowych fartuchów, które można sobie pożyczać, ale często bywa tak, że uprzedziło nas kilka osób i dla nas już nic nie zostało. Warto wtedy zejść na dół do pana Michała, technika Zakładu Biochemii. U niego w kanciapie też znajdą się jakieś zapasowe fartuchy. Podobno można też pożyczyć od pana Rysia, ale tego nie polecam.

Kim w ogóle jest pan Rysio? 
Technik na Zładzie Anatomii. Jeśli jesteście dziewczynami, naprawdę na niego uważajcie. Czasami "tylko" zachęca do umycia mu pleców, czasami potrafi nieszczęsną wybrankę wycałować. Znany z takich tekstów jak "przed ślubem tylko do połowy!". Nigdy nie przynoście mu cukierków/ciasta/czegokolwiek, bo będzie męczył was do końca studiów (albo i życia, jeśli zostaniecie w Lublinie). Warto jednak mieć w grupie jakiegoś faceta, który dogada się z panem Rysiem, bo to on wydaje preparaty do nauki przed zaliczeniem :)

Czy na pierwszym roku mogę robić praktyki w lecznicy?
Pewnie, jeśli znajdziesz tylko kogoś, kto cię przyjmie. Niektórzy zaczynają już w liceum.

Obiecuję, więcej parodii z Uptown Funk nie będzie :)